 |
Camilla Läckberg źródło: http://www.fjallbacka.com/ |
Zapytana o ulubionego
autora książek kryminalnych bez wahania rzekłabym - Stieg Larsson. Odpowiedź ta, z oczywistych względów przysparza
problemów bo i jak zaczytywać się w książkach autora, który odszedł i z całą
pewnością już nic nie stworzy? Polskie wydawnictwa wydają się próbować
zagłuszyć w nas tę pustkę publikując na obwolutach niezliczonych ilości pozycji
wymowne zdanie „ następca/następczyni Stiega Larssona, sprzedane xxxx milionów egzemplarzy,
w moim przypadku, odnosząc niestety skutek odwrotny do zamierzonego.
Na ratunek tej sytuacji przyszła
mi Camilla Läckberg, urodzona w roku 1974, wybitna szwedzka autorka kryminałów.
Swą pierwszą powieść „Księżniczka z lodu” wydała ona w roku 2003, odnosząc w
ten sposób spektakularny sukces, czego potwierdzenie stanowią przede wszystkim:
liczba sprzedawanych egzemplarzy, wciąż rosnące grono zagorzałych fanów, liczne
nagrody oraz fakt ekranizacji niektórych z jej powieści. Informacją, której nie sposób jest pominąć jest
miejsce urodzenia autorki, czyli niewielkie miasteczko położone na zachodnim
wybrzeżu Szwecji. Jest to wiadomość o tyle istotna, gdyż akcja każdej napisanej
przez autorkę książki dla dorosłych toczy się właśnie w tym miejscu, które z
pewnością na to zasługuje. Jako
ciekawostkę dodam, iż obecny maż Camilli także jest policjantem, a w jej biografii
można z łatwością dostrzec podobieństwo bohaterów do jej prawdziwego życia.
Do tej pory Camilla wydała 8
książek z serii przygód o Fjällbace z Ericą Falck i Patrikiem Hedströmem. Ja
miałam, bez wahania mogę to powiedzieć, ogromną przyjemność przeczytać od samego
początku każdą z nich zagłębiając się we wciągające losy bohaterów. Nie sposób
jednak, w jednej recenzji, opisać każdą z powieści, więc zdecydowałam, że tym
razem skupię się na najnowszej pod tytułem „Fabrykantka Aniołków”.
Pewnej Wielkanocy na wyspie Valö ma
miejsce bardzo tajemnicze wydarzenie. Mieszkająca tam rodzina znika bez śladu,
pozostawiając cały swój dobytek. Sprawa wydaje się być o tyle zaskakująca, jako
że przybyli na miejsce policjanci stwierdzają, iż miejsce zaginięcia sprawia
wrażenie jakby wszyscy rozpłynęli się w powietrzu, a pozostawiona na stole
zastawa, wciąż niemalże parujące potrawy oraz co najbardziej tajemnicze,
pozostawione tam małe dziecko, pogłębiają to wrażenie. Jedynymi pozostałymi na wyspie osobami jest
grupa chłopców, są to uczniowie tamtejszej prywatnej szkoły. Po wielu latach,
dorosła już wówczas Ebba, która to okazuje się być pozostawioną tam małą
dziewczynką, wraca ze swym partnerem by odnowić dom i odpocząć od poprzedniego dość
tragicznego życia. Jak to zwykle bywa w tego typu powieściach, nie wszystko
idzie zgodnie z planem. Młoda kobieta wraz z mężem wyda
ją się być ofiarami prześladowcy,
a skomplikowana historia rodziny Ebby jeszcze bardziej wikła sytuację, niosąc ze
sobą przerażające informacje, których sama bohaterka wolałaby raczej nie
poznawać. Na ratunek małżeństwu wyrusza Patrik, miejscowy policjant wraz ze
swoją pozornie niezwiązaną ze sprawą, a przede wszystkim pracą, żoną Ericą i
jej siostrą Anną. Ślady krwi,
strzelanina, zdrada, zajmujące odkrycia z przeszłości bohaterów, zbrodnia,
wątek psychologiczny i niekoniecznie niewinny romans to jeszcze nie wszystko co
uda się Wam znaleźć w tej obszernej powieści.
 |
źródło: http://www.fjallbacka.com/ |
Sprawy formalne też nie
pozostawiają wiele do życzenia. Książka napisana jest w pełni przystępnym,
śmiem powiedzieć, lekkim językiem, w którym z pewnością odnajdzie się każdy. Przeplatające
się ze sobą wątki sprawiają, że książka wciąga, a na policzkach niektórych z Was
na pewno pojawią się wypieki. Czytając „Fabrykantkę aniołków” z pewnością nie
odczuwałam znużenia i mimo że od samego początku przeczuwałam kto może być
odpowiedzialny za zniknięcie, książka trzymała mnie do samego końca w napięciu.
Warto podkreślić, że powieści Camilli Läckberg poza dozą rozrywki i napięcia
dostarczają jeszcze dość szerokiej informacji na temat życia w Szwecji,
tamtejszej społeczności, zwyczajów oraz, co zasługuje na wielką pochwałę,
zachęcają do odwiedzenia tego malowniczego kraju. Ja jestem już pewna, że na
moją kolejną, większą wycieczkę udam się do Szwecji, być może nawet do Fjällbaki.
 |
źródło: http://www.fjallbacka.com/ |
Porównując to książkę do innych
tego typu pozycji oraz do poprzednich części powieści, mogę bez wahania
powiedzieć, że to bardzo udany tekst. Autorka znacznie sprawniej niżeli w
poprzednich częściach dozowała czytelnikowi napięcie, rozbudzając w ten sposób
jego zainteresowanie. W książce nie pojawiły się także, co uważam za zaletę, fragmenty
nawiązujące do polityki lub szemranych interesów biznesmenów, występujące często
w innych tego typu publikacjach, a mnie niestety skutecznie nudzące.
Nie ma róży bez kolców, a zatem
książka nie jest pozbawiona wad. Muszę jednak, z ręką na sercu, powiedzieć że
jest ich stosunkowo niewiele i wydają mi się być one bardzo subiektywne.
Pierwszą i niezmienną od drugiego tomu wadą jest nagminne opowiadanie o
dzieciach i ich codziennych zachowaniach, sposobie karmienia, przewijania i
rozwoju. Jako osoba bezdzietna i na tę chwilę nieplanująca potomstwa jestem w
stanie z przyjemnością dowiedzieć się czegoś na ten temat ale osoby szczególnie
zainteresowane tym tematem odsyłam do publikacji naukowych lub chociaż do
poradników i tym samym radzę się zając autorce bo marnuje w ten sposób talent. Ponad
to czuję się nieco zawiedziona faktem, iż autorka porzuciła kilka bardzo
interesujących mnie wątków lecz mam nadzieję, że wkrótce do nich powróci.
Każdemu kto dotrwał do końca mogę
z ręką na sercu powiedzieć, iż wydanie ok. 35 zł na tą książkę z pewnością
okaże się dobrą inwestycją. Osobom, które jednak nigdy nie czytały twórczości Läckberg
proponuję rozpocząć lekturę od pierwszego tomu. Ostrzegam jednak, że to wciąga!
Ja sama obiecywałam sobie, że skończę na czwartej części ale chęć poznania
dalszych losów, niezwykle sprawnie opisanych bohaterów, okazała się być
silniejsza.
Zachęcam też Was do skorzystania
z możliwości zakupu książki w formie elektronicznej. Myślę, że jest to rada
szczególnie kierowana przeze mnie do osób młodych, które nie posiadają jeszcze
swojego mieszkania/dużej wypłaty/samochodu. Książki w formie elektronicznej,
których byłam przeciwnikiem przez wiele lat, ukazały mi się ostatnio z
doskonałej strony, zarówno ze względu na ich mobilność jak i cenę.
Jeśli macie jakieś pytania, szczególnie
chcielibyście abym zrecenzowała jakąś książkę lub po prostu macie ochotę
wymienić się spostrzeżeniami zachęcam Was do komentowania.
Na koniec mam do Was pytania:
1.
Czy zdarza Wam się sięgać po elektroniczne
wersje książek?
2.
Jeśli tak, to w jaki sposób, na jakich
urządzeniach je czytacie?
3.
Skąd pozyskujecie pozycje do lektury?
W kolejnych postach postaram się Wam przybliżyć sposób w
jaki ja czytam i jak rozwiązuję sprawę czytania w łóżku. Może nawet stworzę
tag? Co wy na to? Mnie zawsze to intrygowało…